Dlaczego dzieci najgorzej zachowują się... przy Mamie?
DLACZEGO DZIECI ZACHOWUJĄ SIĘ NAJGORZEJ… PRZY
MAMIE? https://zuzaskrzynska.com/poznajmy-sie-2/
Ty też masz wrażenie, że Twoje dziecko jest aniołkiem w przedszkolu, u dziadków, czy będąc pod
opieką tatusia, a przy Tobie… zamienia się w diabła tasmańskiego?
Wydaje Ci się, że tylko Ty nie potrafisz „ogarnąć” malucha? Mam dla Ciebie dobrą wiadomość!
Nie tylko Ty tak masz i… najprawdopodobniej to zupełnie normalne.
„W przedszkolu jest grzeczny, a jak wróci do domu, to non stop krzyczy”.
„Kiedy spędza czas z tatusiem, ma świetny humor. Przy mnie staje się płaczliwa”.
„Kiedy wracam do domu, to już wiem, że zacznie płakać, jak tylko mnie zobaczy. Niania
mówi, że mała jest spokojna, gdy nie ma mnie w domu”.
Brzmi znajomo? Jeśli tak, to przybijam wirtualną piątkę i tym bardziej zachęcam Cię do dalszej
lektury!
PRAWDZIWE OBLICZE POKAZUJEMY TYM, PRZY KTÓRYCH CZUJEMY SIĘ
BEZPIECZNIE
Dzieci wyrzucają emocje przez ciało. Biją, gryzą, kopią. Nie jest to dziwne, biorąc pod uwagę ich
niedojrzały mózg, który nie umożliwia im jeszcze stosowania bardziej przemyślanych i
“wyważonych” sposobów radzenia sobie z emocjami
To naturalne, że maluchy nie powiedzą: „Mamo, wiem, że Ty mnie zrozumiesz i dasz mi wsparcie.
Miałem stresujący dzień w przedszkolu. Przy Tobie czuję się bezpiecznie, więc teraz sobie pokrzyczę
i popłaczę.” Po prostu zaczną krzyczeć i płakać, jakby „bez powodu”. Przy czym powód zawsze jest,
tylko nie zawsze go znamy.
Zazwyczaj to my, matki, jesteśmy tym bezpiecznym „miejscem” dla maluchów. Między innymi
dlatego to właśnie przy nas wypuszczają nagromadzone napięcie tak, jak potrafią (czyli raczej w
niekontrolowany sposób). Pozwalają sobie na… bycie sobą i wierzą, że przyjmiemy je z pełnym
dobrodziejstwem inwentarza.
Zresztą nie tylko dzieci tak mają! Również jako dorośli otwieramy się głównie przed tymi ludźmi,
których darzymy zaufaniem.
ROZTAPIAMY SIĘ TAM, GDZIE MOŻEMY LICZYĆ NA WSPARCIE
Daniel Siegel w swojej książce „The YES brain, mózg na TAK” opisuje różne strefy, w które
możemy „wpaść” w obliczu silnego stresu czy sytuacji, które nasz mózg odbiera jako zagrażające.
Jedna z tych stref, to niebieska strefa zamrożenia.
Zamrożenie „odcina” nas od emocji, które mogłyby być dla nas w danym momencie zbyt trudne. W
uproszczeniu można rzec, że mózg wchodzi w tryb przetrwania.
Wiemy, przy kim i kiedy lepiej „trzymać fason”, a kiedy można „rozmrozić” się i wypłakać smutki.
To jedna z trzech reakcji mózgu na niebezpieczeństwo (walcz, uciekaj, stój, gdzie „stój” to właśnie
zamrożenie – zwierzęta w takich sytuacjach udają martwe licząc, że zniechęcony drapieżnik się od
nich odpieprzy).
DOSTĘPNOŚĆ EMOCJONALNA MATEK
Jako mamy często jesteśmy najbardziej dostępnym emocjonalnie opiekunem. Dajemy maluchom to
poczucie bezpieczeństwa, które je “rozmraża”. Dzieci wiedzą, że mogą liczyć na nasze zrozumienie i
wsparcie, dlatego otwierają się przy nas pokazując całą gamę emocji. Również tych nieprzyjemnych.
Z jednej strony to piękne i wzruszające, a z drugiej na maksa niesprawiedliwe! Dlaczego? Dlatego, że
to my jesteśmy w ciąży, to my rodzimy dziecko i zwykle również to my towarzyszymy mu przez
pierwsze miesiące życia, niekiedy najtrudniejsze dla rodzica. Do tego zwykle to my bierzemy na klatę
to prawdziwe oblicze potomstwa. Osobiście uważam, że mogłoby być nam chociaż trochę lżej!
Jeśli w tym momencie zastanawiasz się, co jest z Tobą nie tak, skoro Twoja pociecha wcale nie
zmienia się w demona, gdy jesteś w pobliżu, podpowiem Ci, że najpewniej NIC nie jest nie w
porządku. Dzieci mają różne temperamenty, różnie okazują emocje i w odmienny sposób radzą sobie
z nagromadzonym napięciem. Nie każde sprawia, że mamy ochotę wystrzelić się w kosmos ��
CO JEŚLI „WOLI TATĘ”?
Są też takie sytuacje w życiu, gdy bardziej dostępnym emocjonalnie opiekunem nie jest mama, tylko
tata, niania czy dziadkowie. Dlatego to właśnie przy nich dziecko otwiera swoją puszkę Pandory.
W naszej rodzinie działo się tak, gdy urodziłam drugą córkę i siłą rzeczy, będąc w połogu i opiekując
się noworodkiem, byłam przez pewien czas mniej dostępna emocjonalnie dla pierworodnej. Nastąpił
wtedy okres wzmożonej tatozy, a ja byłam „głupia” i często słyszałam „idź sobie stąd mamusiu”.
Bywa i tak!
DZIECI SZYBKO ZARAŻAJĄ SIĘ EMOCJAMI
Można powiedzieć, że już od urodzenia dziecko „komunikuje” się z mamą za pomocą mózgowego
Wi-Fi. To zjawisko opisał Stuart Shanker w książce „Self-reg”. Mózgowym Wi-Fi nazwał tzw.
rezonans limbiczny.
Rezonans limbiczny – wyczuwanie oraz przejmowanie emocji drugiego człowieka. Działa w obie
strony – mama wyczuwa, co się dzieje z dzieckiem na poziomie emocji i napięcia. Dziecko wie, co
dzieje się „w mamie”. Nawet wtedy, gdy stara się ona zachowywać spokojnie. Maluch wyczuje, gdy
w środku rozwala ją napięcie i z dużym prawdopodobieństwem się nim „zarazi”.
Co może się wydarzyć, gdy potomstwo przejmie od nas trochę napięcia? Prędzej czy później to
napięcie rozładuje. Z racji tego, że część mózgu pozwalająca lepiej kontrolować swoje zachowania
(korą nowa), która jednocześnie jest odpowiedzialna za racjonalne zachowanie, jest u dzieci
niedojrzała. Jak podkreśla Siegel:
„Dzieci zachowują się niegrzecznie najczęściej dlatego, że nie potrafią panować nad ciałem i
emocjami, a nie dlatego, że nie chcą.„
MATKA, CZŁOWIEK OD BRUDNEJ ROBOTY
Dzieci wiedzą, czego można się spodziewać po mamie i tacie (czy ciociach lub dziadkach). Umówmy
się szczerze, że zdarza się tak, iż to właśnie matka jest człowiekiem od brudnej roboty, a tata
człowiekiem od zabawy. Człowiek od brudnej roboty to nie tylko ten, co wyciągnie gluta aspiratorem,
poda gorzkie leki czy zaaplikuje czopek, ale również ten, któremu trudne sprawy nie są straszne,
więc… jest w stanie przyjąć bardzo dużo (a przynajmniej tak mogą myśleć maluchy).
Mama:
kocha bezwarunkowo, zrozumie, utuli, nie oceni,
jest dostępna codziennie (przynajmniej na początku) i można na nią liczyć w każdej sprawie,
Jednocześnie często na mamę spadają te mało przyjemne czynności: mycie dzieciom zębów,
podawanie leków, usypianie, odmawianie, znielubiona kąpiel czy zmiana pieluchy, wizyty u lekarza,
szczepienia.
Nic dziwnego, że przy mamie pojawia się więcej „złych” zachowań.
Jednocześnie mama:
czasem nie dba o swoje granice, czuje się przytłoczona, bierze na siebie zbyt wiele i robi to, na
co nie ma ochoty. To sprawia, że jest w napięciu,
jako człowiek od brudnej roboty bywa zmęczona, niewyspana i zestresowana – trudne emocje
pojawiają się u mam nie bez powodu – nic więc dziwnego, że dzieci się nimi „zarażają”,
może cierpieć np. na depresję, podbitą smutkiem, złością i napięciem, które są wyczuwalne
przez dzieci.
DZIECI CHCĄ BYĆ W KONTAKCIE
Kiedy dziecko podchodzi do nas z jakąś prośbą, zawsze chce dwóch rzeczy naraz: cukierka, książki
albo nowego roweru – i kontaktu. Może ono obejść się bez rzeczy materialnych, ale nie może obejść
się bez kontaktu.
Ten fragment książki „O granicach”, autorstwa Jespera Juula jest dla mnie tutaj w przysłowiowy
punkt. Dzieci nade wszystko pragną kontaktu i nie wynika to z chęci zmanipulowania nas czy
zrobienia z rodziców swoich poddanych �� To trudne, bo jako rodzice my mamy z kolei potrzebę
wolności, swobody, łatwości i… świętego spokoju! Konflikt interesów jest więc oczywisty.
Oczywiste jest też, że żadna ze stron tak naprawdę nie ma złych intencji!
Wracając do dzieci, warto pamiętać, że zwykle to właśnie naturalna potrzeba kontaktu i bycia blisko
powoduje, że:
nieustannie zwracają na siebie uwagę,
reagują, gdy mama skupia uwagę na czymś innym (wyrywają telefon, przeszkadzają w
rozmowie z innymi dorosłymi, nie pozwalają spokojnie obejrzeć filmu itd.).
TO NIE ŚWIADCZY O TOBIE ŹLE
To, że dziecko zachowuje się spokojniej przy innych dorosłych, nie oznacza, że odniosłaś klęskę
wychowawczą. Jest duża szansa, iż oznacza to, że:
dziecko Ci ufa, czuje się przy Tobie bezpiecznie,
czuje się z Tobą na tyle komfortowo, by pokazać wszystko, co czuje,
wie, że kochasz je bezwarunkowo i go nie opuścisz, gdy będzie w trudzie,
dziecko jest tylko dzieckiem,
to może być też znak, że warto się sobą zaopiekować, że jesteś zestresowana, zmęczona.
Dlatego swoim zachowaniem odbija Twoje emocje jak lustro. W ten sposób daje Ci sygnał:
„Matko, zatroszcz się o swoje potrzeby”.