Dziecko w świecie nowych technologii
Nasze mózgi pod względem ewolucyjnym nie są przystosowane do nowych technologii. Nie tylko dzieci, ale w ogóle ludzie ponoszą ogromne koszty ich pojawienia się we współczesnym świecie. W interesującej książce Wyloguj swój mózg. Jak zadbać o swój mózg w dobie nowych technologii autor Anders Hansen tłumaczy, że internet, media społecznościowe czy smartfony sprawiły, że żyjemy w czasach, w którym towarzyszy nam ciągłe rozproszenie. Ciężko nam skupić uwagę na byciu tu i teraz, na rozmowach z bliskimi czy współpracownikami, na jednym zadaniu jednocześnie. Wciąż szukamy wyrzutów dopaminy, które zapewniają nam np. powiadomienia w mediach społecznościowych.
To rozproszenie i natłok informacji odbija się nie tylko na naszej umiejętności skupienia uwagi, ale również sieje spustoszenie w naszej psychice. Depresja, stany lękowe, bezsenność – źródła tych a także wielu innych problemów kryją się w korzystaniu z wirtualnego świata.
Znając te konsekwencje, przed którymi nas nikt nie ostrzegał, gdy internet, smartfony i media społecznościowe pojawiały się w naszych domach, możemy mądrzejsi o własne doświadczenia uchronić (przynajmniej częściowo) przed nimi nasze dzieci. Szczególnie, że mózgi dzieci są jeszcze bardziej bezbronne w kontekście nowych technologii niż dorosłych.
Życie online i offline
Lekarze są zgodni co do tego, że dzieci do drugiego roku życia w ogóle nie powinny mieć kontaktu z nowymi technologiami. Nie są one bowiem przystosowane do przyjmowania treści, które się w nich pojawiają. Mowa tu oczywiście o bajkach tych w telewizji czy też na smartfonach. W dzisiejszych czasach bardzo łatwo sięgnąć po bajkę, kiedy dziecko marudzi, bo telefon zawsze jest pod ręką. Oczywiście taka bajka puszczona w krytycznej sytuacji uspokoi dziecko, bo je zainteresuje. Będzie to dla niego coś nowego, coś co przyciągnie uwagę, ale jakim kosztem?
Warto pamiętać, że korzystanie z elektroniki w nadmiarze (a mózg dziecka bardzo łatwo się przyzwyczaja i często chce więcej i więcej) niesie ze sobą ryzyko. W skrajnych przypadkach elektronika może wpłynąć na opóźniony rozwój, w tym także mowy, zaburzenia koordynacji, brak umiejętności skupienia uwagi, trudności w uczeniu się, rosnącą agresję, problemy ze snem, gorszy rozwój ruchowy, w przyszłości możliwe problemy z otyłością, brak umiejętności odczytywania mimiki, a zatem i emocji, mniejszą kreatywność i słabszy rozwój myślenia przestrzennego.
Zgodnie z powiedzeniem „czego Jaś się nie nauczy tego Jan nie będzie umiał”, jeśli w pierwszych latach życia, kiedy mózg dziecka rozwija się bardzo dynamicznie, zaprzepaścimy szansę na jego pełny rozwój, możliwość poprawy tego stanu rzeczy już nie powróci. Nicholas Carr, autor książki Płytki umysł. Jak internet wpływa na nasz mózg, zauważa, że technologia uczy nas tego, aby w sposób szybki i pobieżny skanować informacje. A to oznacza mniej cierpliwości, rozbudzania wyobraźni czy pomysłowości, której uczyły nas książki.
Te konsekwencje odczuwają także dorośli. Dlatego coraz trudniej angażować się w pełni w zabawy z dziećmi, wymyślać dla nich aktywności czy czytać setny raz tę samą książeczkę. Nie dziwi więc, że sami będąc rozproszeni, szukamy dla dzieci takiej rozrywki, która często dla nas samych jest atrakcyjna. W 2015 roku Fundacja Dzieci Niczyje przeprowadziła badania, które wskazują, że ponad 80% rodziców udostępnia smartfony lub tablety swoim dzieciom poniżej 6. roku życia. Zaś ponad 40% rodziców stosuje ten zabieg wobec dzieci, które nie ukończyły jeszcze dwóch lat.
Realny świat i wirtualna rozrywka
Tymczasem dzieci wcale nie potrzebują dynamicznych obrazów i wirtualnego świata. One chcą poznawać ten świat, który ich otacza, eksplorować go, wąchać, dotykać. Aby je zachwycić, wystarczy zapewnić im te doznania w naturalnym środowisku – czy to w obrębie domu, czy to w parku bądź lesie. Czy do tego potrzeba większego zaangażowania rodzica? Być może.
Bardzo często to kwestia naszych wyborów, chwili zastanowienia się i zaplanowania odpowiedniej zabawy dla dziecka. Zamiast aplikacji do kolorowania obrazków na tablecie czy smartfonie, warto kilkunastomiesięcznemu dziecku kupić matę do malowania wodą. Jest ona bezpieczna i nie zabrudzi domu, a kosztuje około 30 złotych. Podobnie jest z zabawą puzzlami. Możemy dać dziecku puzzle, które będzie układać samodzielnie, rozwijając swoje zdolności motoryki małej, lub na tablecie. Te wirtualne puzzle, w postaci płaskich obrazków przesuwanych po ekranie, nie dostarczą tyle samo stymulacji dla zmysłów. Podobnie jeśli chodzi o memory, te analogowe oprócz pamięci, dodatkowo ćwiczą motorykę dużą, pomagają w koordynacji, najczęściej są o wiele bardziej estetyczne. Natomiast gra polegająca na łapaniu spadających przedmiotów może być zastąpiona realnym łapaniem baniek mydlanych przez dziecko. Oczywiście zaplanowanie takich działań wymaga od rodzica więcej niż sięgnięcie po smarfona i szybkie uciszenie dziecka. Jednak wejście w interakcje z dzieckiem podczas zabawy, wspólnie spędzone chwile czy też satysfakcja z postępów dziecka może również rodzicom sprawić przyjemność i dać odpoczynek od ciągłych technologicznych bodźców.
Zaplanowanie realnych aktywności dla dziecka sprawi, że w przyszłości z większym prawdopodobieństwemi będzie ono potrafiło zająć się sobą samo i uzyskany efekt będzie podobny do tego, który osiągamy puszczając dziecku bajkę. Jednak dla dziecka przyniesie to o wiele więcej korzyści. Jeśli jednak wciąż będzie wymagało dużo uwagi rodzica, można szukać mniej aktywnych, z perspektywy rodzica, sposobów na zabawę.
Moja Córka ma 15 miesięcy. Potrafi mówić kangur, banan, dom i kilkadziesiąt innych słów, niektóre po swojemu, jak jaja czyli żyrafa, inne wzorowo. Wie, kiedy ktoś jest smutny lub wesoły. Jest zgodna i empatyczna. Rozumie związki przyczynowo-skutkowe. Sama wymyśla sobie zabawy, umie bawić się sama nawet kilkadziesiąt minut. Potrafi skupić uwagę na każdej z wykonywanej czynności. W swojej biblioteczce ma około 50 książeczek, które zna niemal na pamięć. W życiu nie obejrzała ani jednej bajki, nie oglądamy przy niej telewizji, nie bawiła się na smartfonie, tablecie ani komputerze, nie gra w gry komputerowe.
Piszę to po to, aby pokazać, że mimo iż żyjemy w świecie pełnym nowych technologii, wychowanie dziecka bez nich jest możliwe. Oczywiście nie na zawsze, bo wcześniej czy później wkroczą one w jego życie. Ale to, kiedy to się stanie i w jaki sposób, powinno w pełni zależeć od rodziców.
Starsze dziecko i nowe technologie
Gdy dziecko podrośnie, warto pod czujnym okiem rodzica wprowadzać je w świat nowych technologii. Ukończenie drugiego roku życia nie oznacza, że można rzucić dziecko na „głęboką wodę” nowych technologii. Warto robić to krok po kroku. Półgodzinny seans bajkowy, o ile w tym wieku wyda się on w ogóle potrzebny, powinien odbywać się u boku rodzica. Należy dzieciom objaśniać świat widziany na ekranie. Interakcja, wyjaśnianie czy odpowiadanie na pytania będą sposobem na edukację dziecka, nawet jeśli będzie ono odbywało się za sprawą bajek. Ważne, aby treści, z którymi dziecko się zapoznaje, miały walor edukacyjny, były wysokiej jakości i dopasowane do wieku. Powinny to być proste i powolne – z naszego punktu widzenia – bajki, aby dzieci mogły nadążyć za tym, co dzieje się na ekranie.
Nowe technologie nie powinny być traktowane jako nagroda czy też wyjątkowe wydarzenie. To jedna z wielu aktywności w ciągu dnia i tak warto ją też przedstawiać maluchowi. Po obejrzeniu bajki czy zagraniu w grę edukacyjną na smartfonie czy tablecie, dobrze jest zaproponować równie atrakcyjną zabawę offline w towarzystwie rodzica czy wspólne czytanie książeczek o podobnej tematyce. W ten sposób dziecko nie traktuje technologii priorytetowo.
Równie istotne jest nastawienie rodzica do nowych technologii i danie dziecku dobrego przykładu. Jeśli dziecko będzie widziało, że rodzić wciąż korzysta z technologii dla rozrywki, je posiłki przed telewizorem czy wciąż jest wpatrzony w ekran smartfona, będzie chciało go naśladować. Dobrze jest więc zadbać o to, aby działania rodzica były różnorodne, aby dziecko widziało rodzica też z książką, podczas uprawiania sportu czy innej offline’owej aktywności. Zmęczonym rodzicom wymyślanie i realizacja innych aktywności, zamiast biernego patrzenia się w ekran, również może sprawiać problemy. Jednak ciągły dopływ bodźców, informacji i stymulacji przez nowe technologie, nie pozwala nam naprawdę odpocząć. Odcięcie się od ekranów może przynieść prawdziwą ulgę naszemu organizmowi, wzmocnić kreatywność i pomoże realnie odpocząć.
Dodatkowo warto obserwować siebie, czy nasze korzystanie ze smartfona nie zmierza w stronę uzależnienia. Samokontrola w zakresie spędzania czasu przed ekranem jest bardzo ważnym elementem kształtowania naszego samopoczucia. Dziecko może być bardzo motywującym impulsem do zmiany codziennych nawyków. Wspomniany już Anders Hansen, w swojej książce przedstawiał badania, które udowadniały, że aby realnie skupić się na jakimś działaniu, nasz smartfon powinien znajdować się w innym pomieszczeniu. Warto spróbować takiego działania podczas czasu spędzonego z dzieckiem. Po jakimś czasie machinalna chęć spojrzenia w ekran zacznie się wyciszać, a rodzic będzie mógł bardziej skupić się na zabawie z dzieckiem. Kto wie, może nawet uwolni swoje wewnętrzne dziecko.
Wszystko to ma ogromne znaczenie w przypadku starszych dzieci, które są już zaznajomione z technologią. Dla nich podobnie jak i dla nas technologia jest czymś naturalnym, a jednocześnie całkowicie niezgodnym z naszą naturą. Zaoferowanie dzieciom wspólnych rodzinnych aktywności z dala od smartfona może być dla nich naprawdę zbawienne. Dobrze jest zadbać o cyfrowy detoks dla całej rodziny.
W książce E-migranci pewna dziennikarka zdecydowała się wraz z trójka dzieci na pół roku odciąć się całkowicie od technologii, aby zadbać o relacje rodzinne [3]. Jej historia, choć fascynująca, rozgrywała się kilkanaście lat temu. Dziś detoks na taką skalę raczej już nie jest możliwy chociażby przez pandemię i pracę oraz naukę zdalną. Jednak zapewnienie sobie w ciągu dnia czasu bez smartfona i telewizji będzie zbawienne w skutkach dla nas wszystkich.
Zakup gier planszowych, kolorowanek dla dzieci i dorosłych, klocków czy też zwykłej piłki może odmienić życie. Gdy byłam dzieckiem, trzeba było czekać w kolejce, aby zagrać na boisku w koszykówkę czy piłkę nożną. Dziś boiska świecą pustakami. Warto to wykorzystać, z korzyścią dla całej rodziny.
Artykuł ukazał się na "Dzieci są ważne" https://dziecisawazne.pl/dzieci-rodzice-i-nowe-technologie/ [dostęp 01.03.2024]